piątek, 31 sierpnia 2012

:.: Wstawka pierwsza :.: Wyzwania.





To króciutkie opowiadanie powstało z odpału mojego i KatD. Mam nadzieję, że się nie pogniewacie, że wstawiam to zamiast kolejnego rozdziału. Proszę także o wybaczenie, że nie powiadomiłam nikogo o tej notce jednak wstawić ją musiała KatD gdyż mój laptop odmawia współpracy ze mną. Nie wiem kiedy dojdzie on do siebie.
Zanim przeczyta ktoś to co tam niżej nabazgroliłam uprzedzam, że ni jak nie łączy się to z historią Totus. To tylko odpał. Pojawia się tam Madara ^ ^. I KatD też. A Totus ma 20 lat >.>.
 Cóż nie przedłużając bardziej zapraszam do czytania ^ ^.

~*~

One shot.
Wyzwanie czy karne zadanie?

Był piękny słoneczny dzień w Wiosce Ukrytej w liściach. Justyna wesoło siedziała sobie na ławce za domem wygrzewając się w złotych promieniach. Nim jednak zdążyła nacieszyć się ciepłem obok niej usiadł najstarszy z rodu Uchiha.
- Jak się masz mała?
- Nie jestem mała, kuśtyk.
Na twarzy czarnowłosego pojawił się grymas niezadowolenia.
- Dlaczego nazywasz mnie tak.
- Bo jesteś stary i jak na starego człowieka przystało powinieneś utykać na jedną nogę.
- Twój dziadek nie utyka.
- Bo dziadek jest zajebisty.
Mężczyzna uniósł obie brwi ze zdziwienia.
- A ja to nie jestem zajebisty?
- Nie –Odparła z uśmiechem niebieskooka – ty jesteś kuśtyk.
Madara roześmiał się głośno. Logika wypowiedzi blondynki zawsze go śmieszyła. Dziewczyna jednak nadal spokojnie rozkoszowała się słońcem. Po chwili jednak szybko odwróciła się w stronę Uchy.
- Maduś, chcesz zagrać w wyzwania?
- W co? –Zdziwił się czarnowłosy.
- W wyzwania. No wiesz… Ja daje ci coś do zrobienia a ty to robisz. Jeśli tego nie zrobisz to masz karne zadanie, które musisz wykonać. A później ty mi dajesz wyzwanie i tak dalej i tak do końca gry. Grasz?
Po krótkiej chwili namysłu mężczyzna pokiwał głową.
- To ja zaczynam! Nie będę cię męczyć na początku. Zaczniemy od czegoś łatwego – Uśmiech nie schodził z twarzy dwudziestolatki.
- Mam! Załóż różowy garnitur i idź w nim do Katuś.
- Co? – Zdziwił się Uchiha.
- No słyszałeś. Idziesz czy się cykasz? Cykasz się? Się cykasz?
Mężczyzna uśmiechnął się pewnie i wstał z ławki.
- Uchiha mszczą się srogo.
Madara poszedł szybko do swojego domu i przebrał się w różowy garnitur. Wychodząc z domu spotkał czekającą na niego Totus. Dziewczyna wybuchnęła głośnym śmiechem widząc go w różu. Uchiha jednak nie zareagował na jej zachowanie. Wciąż uśmiechając się jak zawodowy Casanova udał się do Katharsis. Dealupus akurat wracała z zakupów z Sasuke. Najstarszy z rodu Uchiha podszedł pewnie do niej i ująwszy ją za dłoń uśmiechnął się do niej.
- Uchiha? – Szarooka była w szoku.
- Witaj Katuś.
- Ty nie jesteś Uchiha! Różowy potwór! – Dziewczyna zaczęła okładać Madarę zakupami.
Sasuke stojący z boku nie wiedział czy śmiać się czy może zabrać mężczyznę do psychiatryka na leczenie.
- Mówiłem, żebyś nie przebywał tyle z Totus bo ci odbije – Wymamrotał najmłodszy z rodu Uchiha.
Madara uśmiechnął się jedynie i czym prędzej oddalił się uciekając przed atakującą go Dealupus. Kilka minut później wrócił do Totus.
- Zadanie zaliczone – powiedział przebrany w swój normalny strój.
- Różowy Uchiha – Dziewczyna nadal się chichrała jak głupia.
- Mogę się zemścić?
- Nie. Ale możesz dać mi wyzwanie.
- Pomyślmy… - Na twarzy mężczyzny malowała się dzika radość – Idź do Hatake i zrób mu loda.
Dziewczyna prze chwilę zastanawiała się nad słowami Uchihy.
- Ty perwersie.
Pokręciwszy głową udała się szybko do swojego domu. Czarnowłosy mężczyzna poszedł za nią śmiejąc się głośno.
Niebieskooka wyjęła z lodówki kilka potrzebnych produktów i zajęła się robieniem loda dla Hatake. Gdy wszystko miała już gotowe zapakowała ładnie słodki przysmak i czym prędzej pobiegła do domu Kakashiego. Przed jego drzwiami odetchnęła dwa razy głęboko i zapukała. Cisza. Zapukała więc jeszcze raz głośniej. Tym razem szarowłosy otworzył jej drzwi.
- Totus? Co tu robisz?
- Sensei zrobiłam ci loda! – Wykrzyknęła z dumą w głosie pokazując jednocześnie swoje dzieło.
Hatake przez chwilę wydawał się być rozkojarzony. Jakby powoli analizował słowa dziewczyny. Następnie jednak spojrzał na szklane naczynie w jej rękach i uśmiechnął się.
- Dziękuję mała.
- Nie jestem mała. To pa sensei! – Dziewczyna pobiegła czym prędzej do Madary.
- Zadanie zaliczone, Maduś.
- No to co tym razem mam ja zrobić?
- Zobaczysz – Dziewczyna uśmiechnęła się i pobiegła szybko do domu. Wróciwszy po kilku sekundach niosła w rękach dużego, białego kucyka Pony  w rozmiarze XXXL. Najstarszy z Uchiha przez chwilę patrzył z niedowierzaniem na konia.
- Ty se chyba jaja robisz…
- No ba. Ile się tylko da – Uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Masz wsiąść na konika i przejechać na nim przez główną ulicę Konohy.
Mężczyzna nie dowierzał własnym uszom i oczom.
- A! I żeby było fajniej jak będziesz jechał cały czas mów „Siedzę na Pony”.
- Jesteś okrutna.
- Cykasz się?
Mężczyzna jednak nie odpowiedział. Poprawił tylko kołnierz swojej koszuli i ruszył na przejażdżkę na Pony. Zabawka sama jechała gdyż miała zamiast kopyt małe kółka.
Madara przejechał całą główną ulicę Konohy uśmiechając się do wszystkich i wciąż powtarzając jak katarynka „Siedzę na Pony”.
Niebieskooka tak się śmiała, że łzy same jej ciekły po policzkach. Nie potrafiła wydać z siebie żadnego sensownego słowa. Jedynie czysty, histeryczny śmiech na widok wyczynów najstarszego z rodu Uchiha.
Po kwadransie jazdy na koniku mężczyzna wrócił do Justyny.
- Zadanie zaliczone.
Dziewczyna jednak nadal się śmiała.
- Moja kolej. Pożałujesz tego Pony.
- A właściwie to gdzie jest twój rumak? – Niebieskooka znowu wpadła w histeryczny śmiech.
- Tam – Madara wskazał na palący się stosik.
Niebieskooka niemal natychmiast się uspokoiła.
- Ty brutalu. Spaliłeś mojego Pony.
- Bywa. Mogę zadanie dla ciebie?
Blondynka jedynie pokiwała głowa ocierając mokre policzki rękawem.
- Idź do Sasuke, usiądź mu na kolanach i powiedz, że chcesz mieć go w sobie.
- Co?!
- Cykasz się?
- Nie. Ale ja tego nie zrobię.
- Wolisz karę?
- Tak.
- Idź pocałować Naruto.
- Oki! –Dziewczyna niemal jak na zawołanie uśmiechnęła się.
- Ale tak namiętnie, w usta mała.
- Dobrze.
- Chyba widziałem do jedzącego ramen.
- Na swojej przejażdżce go widziałeś? – Niebieskooka zaczęła się chichotać idąc w stronę Ichiraku.
- Ucisz swoje myśli dziecko – Madara udał się za nią.
Totus zauważywszy Uzumakiego usiadła obok niego.
- Witaj Naruto.
- Justyna-chan! Jak się masz? A widziałaś jak Madara-san popylał na pony? Każdy myśli, że on zwariował.
- Widziałam. Faktycznie na starość mu odbija. Naruto a tak właściwie to co tu robisz?
-Jem – Uśmiechnięty blondyn pokazał dziewczynie kilka pustych misek po ramen i następną jeszcze pełną.
Nim chłopak zdołał cokolwiek więcej powiedzieć, Totus jednym zgrabnym ruchem zbliżyła się do niego i namiętnie pocałowała go w usta. Naruto znieruchomiał. Dostał chwilowego marazmu. Nie wiedział co ma robić. Co się wokół niego dzieje. Niebieskooka odsunęła się od niego i uśmiechając się powiedziała:
- Smakujesz jak ramen. To do zobaczenia Naruto. Pa! I smacznego!
Dziewczyna czym prędzej pobiegła do Madary. Uzumaki natomiast nadal siedział na stołku jak wryty nie kojarząc nic.
- Zadanie zaliczone. Madara ty wiesz, że jesteś zboczony?
- Wiem – Mężczyzna uśmiechnął się zniewalająco.
- Dość mam już wyzwań na dziś.
- Ja bym tam jeszcze zagrał, mała.
- Ta… A później jak cię do czubków wezmą to na mnie wszystko będziesz zwalał. I tak już z kaftanem za tobą biegają.
- Za tobą też, mała. Będziemy mieć wspólny pokój w wariatkowie. Taki wiesz, bez klamek.
- Śiwr…
Dwójka śmiejąc się ruszyła w stronę domu Trzeciego Hokage…



~*~


Tudzież wstawiająca, czyli KatD, informuje, że oficjalnie przenosimy się ze wpojeniem na blogspot. Ramki zostaną niedługo uzupełnione, a wszystkie posty przeniesione tutaj. A ponieważ będę to robić ja, może to nieco potrwać, więc za wszelkie opóźnienia serdecznie przepraszam.
~ KatD